Publiczne mówienie i pisanie o moich 12 krokach jest trudne, musisz być przygotowany na to, że otrzymasz ostrą i osobistą krytykę od ludzi, którzy nawet cię nie znają.
Powiedziano mi, że picie lub zażywanie narkotyków oznacza śmierć; jesteś bezsilny. Istnienie samolubny i egocentryczny jest źródłem twoich kłopotów. Beznadziejny, chory i chory uzależniony, przez prawie dekadę zmagałem się z tym przesłaniem i po krótkich okresach abstynencji nadal nawracałem. Oczywiście nie umarłem, kiedy to teraz piszę, ale za każdym razem po zażyciu narkotyków mówiono mi, że nie jestem wystarczająco złamany lub wbić w stan wystarczającej rozsądku (pomimo lat nadużyć, bezdomności ulicznej, więzienia i traumy). A dopóki taki czas nie nadejdzie, nie będę w stanie znaleźć chęci do lepszego działania programu, a tym samym do znalezienia siły wyższej (Boga?), której potrzebowałem, aby przestać używać i nie umrzeć.
Mój pierwszy „nawrót” miał miejsce w pociągu do Brighton w drodze na drugorzędną rehabilitację po pobycie w 12-stopniowym Odwyku Księżnej Diany znajdującym się na obrzeżach Norwich, gdzie przybyłem w wieku 23 lat na początku tysiąclecia, prosto z surowego spanie w Birmingham i publiczne wstrzykiwanie heroiny i cracku. Warunkiem zachowania miejsca na odwyku była praca po schodach, chodzenie na spotkania, konsultacje i grupy oparte na koncepcji 12 kroków bezsilności; Nie byłem tego świadomy, kiedy przyjechałem. Po tym krótkim nawrocie i po powrocie do ośrodka leczenia powiedziano mi, że pomimo napisania kroków od 1 do 5, nie zaakceptowałem swojej bezsilności. „Nie „poddałeś się”” – powiedziano mi, że muszę się poddać, aby naprawdę nie używać alkoholu ani narkotyków, podkreślając, że umrę, jeśli się nie poddam, nie przepracuję programu i nie pozostanę „czysty”.
Przez następne 9 lat brałem narkotyki niezliczoną ilość razy. Za każdym razem znajdowałem drogę powrotną na spotkania, czasem przez detoks/odwyk, czasem po prostu nie mając dokąd pójść. Nic innego nigdy nie było oferowane. A przesłanie z 12 kroków było zawsze bardzo jasne: nie pracowałem wystarczająco dobrze z moim programem i miałem skończyć w „więzieniu, instytucji lub śmierci”.
***
12-stopniowe stypendia mogą być zabawne, gdy masz niewiele kontaktów w życiu lub nie masz ich wcale. Zawsze było dużo seksu między członkami, trzeźwych tańców itp. Nie ma kontroli ujawnienia ani zabezpieczeń (dosłownie); nowi członkowie często uprawiali seks, często padając ofiarą członków z dłuższym stażem, powszechnie określanych jako 13th krok. Stypendia oferują połączenia, miejsce do odwiedzenia i spotkania, w których warto uczestniczyć. To działa dla niektórych; wartość wspólnych doświadczeń sprawia, że wszyscy są razem.
Jak większość ludzi, którzy spędzili długie okresy życia w izolacji, chcesz się dopasować. Tak też zrobiłem. Jako pewny siebie mówca często byłem zapraszany do przemawiania na spotkaniach; Stałem się znanym członkiem, ale po prawie dekadzie nawrotów po nawrotach byłem postrzegany jako ten, który był „konstytucyjnie niezdolny do szczerości”, więc nie mógł się „dobrze”.
Po 10 latach od pierwszego uczestnictwa w spotkaniach 12 kroków i po kolejnym okresie zażywania narkotyków, w czerwcu 2009 ponownie znalazłem się na spotkaniach z ogonem między nogami. Tym razem będę pracować nad swoim programem ciężej, znajdę Boga i przestanę być „samolubny i egocentryczny” jak mnie opisano, i trzymaj się z dala od związków, ponieważ powiedziano mi, że to mój problem. Wróciłem do tego, jak wiele razy wcześniej: chodziłem na spotkania, zdobyłem sponsora, służyłem (parzenie herbaty i kawy na spotkaniach), pracowałem nad wszystkimi 12 krokami programu i, co najważniejsze, zapisałem się na siłownię. Kiedy patrzę wstecz, to tutaj nastąpiła prawdziwa zmiana: poznałem kobietę poza wspólnotą, zacząłem budować to, co teraz nazywam „życiem”. Miałem miłość, dobrą pracę i cel.
Zacząłem rozwijać się we wspólnocie. Opowiadałem o swoim wspaniałym życiu, o małżeństwie, o dzieciach… Byłem stypendystą, który odniósł sukces i cały czas prosili mnie o mówienie na spotkaniach. Przemawiałem na Światowej Konwencji Anonimowych Kokainów w Chicago, a także na krajowych konwencjach w Holandii, Irlandii i Szkocji. Pracowałem jako kierownik call center i naprawdę cieszyłem się życiem.
Co drugi tydzień można było usłyszeć o śmierci, coraz częściej, ponieważ media społecznościowe stały się częścią codziennego życia, a stypendium połączyło mnie z obszarami z całego świata. Ale zawsze były one spisywane na straty z tymi samymi komentarzami, które słyszałem wcześniej: nie poddawali się, dobrze realizowali program lub nie mogli zaakceptować swojej bezsilności. Nigdy nie dyskutowano, że mogliby potencjalnie zrobić lepiej gdzie indziej, lub że mogliby być kimś takim jak ja, który wracał raz po raz przez wiele lat. Nigdy nie słyszałem sugestii, aby spróbować czegoś innego, jak poradnictwo, terapia traumy lub CBT; może niektóre z tych rzeczy pomogą, ale nie „rozwiążą problemu narkotyków”, jak mi powiedziano. I dopóki tego nie rozwiązałem, kazano mi zostawić te inne rzeczy w spokoju, ponieważ nazywano to „pomocą z zewnątrz”.
Ożeniłem się i urodziłem dzieci, zbudowałem życie z rodziną, podróżowałem z nimi, mam zwierzęta i zbudowałem miłość, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłem, zapominając o latach traumy i latach prawie śmiertelnego przedawkowania po okresy bycia „czystym”. Jednak w 2018 roku, po tym, jak zostałem tatą w domu z dwójką moich dzieci, zmieniłem karierę, aby rozpocząć pracę z ludźmi, którzy używają narkotyków. To zmieniło wszystko.
***
Szybko zrozumiałem, że abstynencja nie była cudem, który powstrzymał lub zmniejszył liczbę zgonów związanych z narkotykami, jak myślałem, i który jest promowany przez tak wielu „profesjonalistów” z „żywym doświadczeniem”. Zacząłem dostrzegać rzeczywistość setek zgonów ludzi, którzy nawrócili się we wspólnocie, którzy nie „właściwie przepracowali program”. W ostatnich latach 12 kroków i jego spotkania stały się mniejszą częścią mojego życia; moja frekwencja i zaangażowanie spadły po powrocie do Szkocji w 2013 roku. Przez pierwsze kilka lat tam byłem, głównie konwenty, duże wydarzenia z prelegentami i tańce, które, jak powiedziałem, były zabawne. Wierzę, że to właśnie sprawia, że to funkcjonuje, aspekt powiązań, a nie to, co księga 12 kroków Anonimowych Alkoholików państwa jego głównym celem jest "aby Ci to umożliwić odnaleźć a Moc większa niż ty sam, co rozwiąże twój problem".
Zamiast tego czytam jak najwięcej o redukcji szkód i prohibicji; Otworzyłem nieusankcjonowaną stronę zapobiegania przedawkowaniu w Glasgow i opowiadałem się za redukcją szkód i bezpiecznym zaopatrzeniem jako priorytetem, cały czas będąc trollowanym przez moje stare 12-etapowe połączenia na Twitterze. Prowadzenie punktu zastrzyków bez oficjalnego wsparcia, bez funduszy, bez doradztwa, bez nadzoru, ciągłe obserwowanie policji przy jednoczesnej obsłudze całej uwagi mediów odbiło się na mnie. Widząc traumę i ból, przez który przechodzili inni, doświadczenie niestabilnego zakwaterowania i używania narkotyków na ulicy, często jako ofiary wojny z narkotykami, wielu z nich doświadczyło trudnego dzieciństwa wychowanego w obszarach biedy oraz w więzieniu i poza nim, przywróciło dokładnie to, co to było jak dla mnie.
Po 11 latach znów sięgnąłem po narkotyki, heroinę i benzo, co było dziwne, ale wtedy było to coś, czego potrzebowałem. Spróbowałem ponownie spotkań, ale teraz wiedziałem, że to nie dla mnie. Po prostu nie mogłem już zaakceptować pojęć: „choroba”, „chory narkoman”, „ciągłe zdrowienie”, brak mocy i konieczność odnalezienia Boga, aby nie używać. Wiele mówiono o tym wydarzeniu w moim życiu. Słyszałem – znowu – jak przestałem pracować nad swoim programem, musiałem – znowu – „poddać się” i – znowu – „powierzyć się Bogu, tak jak go pojmowałem”. Ale teraz coś się we mnie zmieniło. Stopniowo zacząłem zdawać sobie sprawę, że dla mnie abstynencja od narkotyków nigdy nie była związana z Bogiem ani 12 krokami. Chodziło o miłość i związki, a ja znalazłem więcej tego w świecie redukcji szkód i polityki narkotykowej, aby budować na szczycie tego, co mam w moim życiu z moją wspaniałą rodziną.
***
W ciągu prawie dwóch dekad konsekwentnego chodzenia na spotkania 12-etapowe zauważyłem, że więcej ludzi odchodzi niż zostaje, a wielu z nich umiera. Niektóre są bardzo zniszczone przez drapieżne zachowanie wewnątrz niego, a niektóre popełniają samobójstwo, zamiast znaleźć Boga i pozostać „czystym”. Z podstawowymi zasadami duchowości, uczciwości, chęci, otwartości umysłu trudno dyskutować, a ci, którym dzięki temu żyje się lepiej, cieszę się, że mieli to doświadczenie. Mam wielu ludzi, których nadal uważam za przyjaciół we wspólnotach AA, CA i NA, a pisanie tego nie oznacza, że nie ma dla nich miejsca lub że to nie działa. To po prostu moje osobiste doświadczenia i obserwacje.
Obawiam się, że w ciągu ostatnich dwóch dekad, odkąd po raz pierwszy poszedłem na 12-etapowy program odwykowy, jest to nadal główna opcja oferowana przez wielu profesjonalistów, z których wielu jest w 12 krokach i pracuje z ludźmi, którzy używają narkotyków. Pamiętaj, że jest to program z lat 1930., zrodzony z religijnego „Grupa Oksfordzka”, powstał po okresie prohibicji alkoholowej. Jej sercem jest przekonanie, że czyjaś niezdolność do podejmowania jakichkolwiek rozsądnych decyzji jest ograniczona, dopóki nie powierzy swojej woli i życia „Bogu tak, jak go rozumiemy”.
Z pewnością w 2022 roku widzimy, że redukcja szkód, bezpieczne zaopatrzenie, eliminacja ubóstwa, zapewnienie stabilnych warunków mieszkaniowych, poradnictwo kliniczne i terapia społeczno-psychologiczna muszą być na pierwszym miejscu, aby pomóc ludziom z problemami narkotykowymi. Czy nie powinniśmy kontynuować walki o zakończenie prohibicji i wojny z narkotykami, która jest przyczyną większości powstałych problemów, z którymi czasami nie można sobie poradzić ani im pomóc?
*Peter Krykant jest kierownikiem projektu w organizacji charytatywnej Cranstoun przewodzenie w nowych i innowacyjnych sposobach tworzenia zmian systemowych poprzez wdrażanie praktyk redukcji szkód opartych na dowodach. Jest także powiernikiem ds Wydanie.