Pomimo zmian prawnych handel dopalaczami kwitnie

W roku 2010, po dwóch latach rozkwitu przemysłu dopalaczy na ulicach polskich miast, rząd zadecydował aby przypuścić atak na tę branżę. Jednak pomimo znaczny wysiłków służb państwowych kampania ta przyniosła niewiele, o ile nie zero, efektów.
Po wątpliwych prawnie najazdach Głównego Inspektoratu Sanitarnego zamknięto około 1200 sklepów z dopalaczami, oraz znowelizowano Ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii tak aby zakazać sprzedaży nowych substancji psychoaktywnych (NPS). Dopalaczowi biznesmeni, których wcześniej mogliśmy zobaczyć w sportowych samochodach na pierwszych stronach tabloidów, zbankrutowali lub opuścili kraj aby próbować otworzyć podobny biznes w tych państwach Europy, które mają bardziej liberalne przepisy.
Nowe prawo narkotykowe zawierało kontrowersyjny zwrot “substytut narkotyku”, który może odnosić się do wszystkich substancji, które są „używane zamiast środka odurzającego lub substancji psychotropowej”. Takie sformułowanie jest bardzo niejasne i teoretycznie prawo to może odnosić się do kawy lub benzyny, co planowali wykorzystać miłośnicy dopalaczy poprzez zgłaszanie na policję stacji benzynowych będących własnością skarbu państwa, za sprzedaż nielegalnych substancji.
Pomimo, że ustawowa definicja była szeroka, to część substancji została wymieniona konkretnie np. mefedron, salvia divinorum czy syntetyczne kannabinoidy. Początkowo efekty delegalizacji zostały ogłoszone sukcesem, gdyż rządowi udało się zamknąć tak wiele sklepów. Jednak biznes, który zniknął z ulic polskich miast przeniósł się szybko do Internetu.
Jedną z głównych przyczyn wprowadzenia zakazu była rosnąca liczba przyjęć do szpitali, spowodowanych przedawkowaniem dopalaczy. Według danych Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii (strona 125) pomiędzy lipcem a grudniem 2010 opieki medycznej po zażyciu NPS wymagały 562 osoby. Po wprowadzeniu przepisów liczba ta spadła do 118 w roku 2001. Jednak w 2012 wzrosła do 299, a w 2013 była już na podobnym poziomie co przed delegalizacją – pomiędzy lutym a sierpniem w związku z dopalaczami konieczne było 613 interwencji medycznych. Statystki te pokazują, że represyjne podejście osiągnęło niewiele lub nic.
Jedną z przyczyn wzrostu przypadków udzielenia opieki medycznej w związku z użyciem nowych substancji psychoaktywnych może być zmiana modelu ich sprzedaży. Przed rokiem 2010 były one sprzedawane w sklepach stacjonarnych, które zazwyczaj oferowały podobny wybór substancji: mefedron, syntetyczne kannabinoidy, szałwię i beta-ketony. Obecnie rodzaje substancji i forma sprzedaży gwałtownie się zmieniają. Nowe narkotyki, będące substytutem tych, które zostały zdelegalizowane lub wyszły z mody, pojawiają się co kilka tygodni. Na przykład odkąd zakazana została sprzedaż mefedronu, pojawiło się przynajmniej 5 jego substytutów, z których najpopularniejszym wśród miłośników stymulantów jest obecnie 3-Metylometkatynon (3-mmc). Wystarczy wyszukać w google nazwę substancji i swojego miasta aby wyświetliła się lista stron pełnych ogłoszeń sprzedawców oferujących swój towar 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu, zazwyczaj z dostawą w ciągu pół godziny.
Trend ten jest groźny z dwóch powodów. Po pierwsze, narkotyki są bardziej dostępne gdyż można je kupić cały czas, w przeciwieństwie do sklepów, które zazwyczaj były zamykane wieczorami. Po drugie, przez to, że nowe substancje pojawiają się tak często, zarówno użytkownicy jak i pracownicy służby zdrowia muszą ciągle aktualizować swoją wiedzę na temat tych narkotyków, które są w danym momencie popularne. Może to być przyczyną zwiększającej się liczby przedawkowań gdyż ci pierwsi mogą nie znać dokładnego dawkowania i efektów, a ci drudzy sposobów prawidłowego postępowania w przypadku przedawkowania danego środka.
Jako, że szkody wyrządzone przed dopalacze były już w 2013 większe niż w 2010 możemy spodziewać się, że w tym roku ustanowiony zostanie kolejny przykry rekord, co jeszcze bardziej uwidoczni nieskuteczność rządu w walce z nowymi substancjami.
*Jan Stola jest koordynatorem sieci Youth Organisations for Drug Action oraz założycielem Studenckiej Inicjatywy Narkopolityki.