1. Strona główna
  2. Artykuły
  3. W Hondurasie polityka narkotykowa to także polityka klimatyczna

W Hondurasie polityka narkotykowa to także polityka klimatyczna

Pod koniec zeszłego miesiąca dowiedziałem się za pośrednictwem WhatsApp, że sześciu starych przyjaciół przebywa w areszcie meksykańskich władz imigracyjnych. Wszyscy są rdzennymi Tawahkami z odległego regionu Moskitia we wschodnim Hondurasie. Mając tylko plecaki, dołączyli do większej grupy migrantów wyjeżdżających z San Pedro Sula pod koniec lutego. Cztery dni później przeprawili się z Gwatemali do Meksyku, a tydzień później przemierzyli stan Chiapas. Migra zabrał ich gdzieś na północ od Mexico City 28 marca. Od tego czasu zostali deportowani z powrotem do Hondurasu i teraz planują kolejną próbę przedostania się do Stanów Zjednoczonych.

Choć w Stanach Zjednoczonych jesteśmy przyzwyczajeni do słuchania o trudnej sytuacji migrantów z Ameryki Środkowej, fakt, że rdzenni mieszkańcy Hondurasu dołączają do tego exodusu, może być zaskoczeniem. Zwłaszcza teraz: najświeższe wiadomości z Hondurasu zasugerował nowa era nadziei, a nie rozpaczy. W końcu kraj wydaje się być gotowy do ostatecznego ograniczenia bezkarności, wymuszeń, przemocy, korupcja, kierowany przez elity ekstraktywizm i dewastacja środowiska, które rozkwitły w ciągu ostatnich 12 lat Wspierany przez USA „narko-dyktatura”.

Nowy prezydent Xiomara Castro — ona wolny partia silnie wspierana przez rdzenną ludność i robotników — doszła do władzy w dniu Platforma poświęcony obronie praw człowieka i bezpieczeństwa obywateli, walce z korupcją i handlem narkotykami oraz łagodzeniu niszczycielskich skutków zmian klimatu dla tej dotknięty huraganem kraj. Od swojej inauguracji w styczniu, szybko poruszała się na wszystkich frontach. Jej poprzednik i jego byłym Szef policji obaj mają zostać poddani ekstradycji do USA pod zarzutem handlu narkotykami. Jej administracja właśnie zbanowała nowe kopalnie odkrywkowe. Zaprosiła ONZ do utworzenia komisja antykorupcyjna. Obrońcy środowiska są uwalniani z arbitralnych zatrzymań. A w połowie marca jej nowy minister leśnictwa zapowiedział natychmiastowe działania rządu egzekwować ochronę zlewni i lasów kraju, ze szczególnym uwzględnieniem obszarów chronionych i rdzennych terytoriów w Moskitii, gdzie skoncentrowało się astronomiczne tempo wylesiania kraju, w dużej mierze spowodowane działaniami handlarzy narkotyków.

Dla wielu mieszkańców Hondurasu, którzy od dawna walczyli o obronę swoich praw do ziem przodków, o ochronę lasów i łagodzenie zmian klimatycznych, te wydarzenia są naprawdę inspirujące. Szczególnie mile widziane jest skupienie się na Moskitii. Jest to obszar, którego biologiczne i kulturowe Różnorodność jest zarówno niezwykła, jak i współzależna, i dała ważne lekcje przystosowujący się do klimatu życie i zarządzanie.

Ale obecnie sposób życia rdzennej ludności i ziemie w regionie Moskitia wiszą na włosku. Przez ostatnią dekadę lub dłużej, masowo wzbogacani zyskami z kierowania kokainy w kierunku północnym przez ten kluczowy węzeł przeładunkowy, handlarze i ich elitarni kumple zamienili ogromne połacie lasów deszczowych w rancza dla bydła i postawili poprzednie rdzenne pastwiska pod plantacje palmy olejowej. Handlarze zajmują, wykupują i przekształcają tereny wiejskie, aby kontrolować terytorium, prać pieniądze i tworzyć lukratywny – jeśli nielegalny – rynek gruntów. Mogą to zrobić, ponieważ dzierżą to, co antropolog Marcos Mendoza określa jako „narko-moc”: jest to władza przekupywania urzędników tak skutecznie, aby stać ponad prawem, i kontrolowania populacji z użyciem skrajnej przemocy – lub groźby jej użycia – co podważa koalicje i normy rządzenia które wcześniej chroniły ziemie tubylcze i obszary chronione.

W odpowiedzi na szeroko przyjętą inicjatywę prezydenta Castro, mającą na celu odzyskanie nieuczciwie zdobytych zysków, zwrócenie rdzennych ziem tubylczym społecznościom oraz ochronę i odnowienie pozostałych lasów Moskitii, nowi narko-właściciele ziemscy podwajają kontrolę nad ziemią. Zaczęli szkolić wykorzenioną rdzenną młodzież w sztuce sikariat— jak zostać zabójcą. Powiedzieli każdemu rdzennemu mieszkańcowi, który planuje zadenuncjować ich władzom lub spróbować odzyskać swoje dawne domostwa, że ​​zostaną zabici.

W ciągu ponad dekady życia z narkotykami rdzenni mieszkańcy zgłaszali, że czują się teraz bardziej zagrożeni niż kiedykolwiek. Jeden z tubylców, który opowiadał się za nowymi inicjatywami, został postrzelony w brzuch w nieudanym trafieniu i wywieziony z regionu na prowizorycznych noszach. Inni przywódcy – ci, którzy kiedyś najbardziej otwarcie mówili o niszczeniu terytoriów tubylczych i rezerwatów biosfery – zeszli do podziemia w stolicy Tegucigalpa. Inny szukał schronienia w Meksyku. A zwykli rdzenni członkowie rodziny, spadkobiercy kolektywnej wiedzy ekologicznej – niegdysiejsi rolnicy i rybacy, budowniczowie czółen i eksperci w dziedzinie ekoturystyki – poddają się. Niektórzy poszli szukać pracy przy zbiorze kawy w pobliżu granicy z Salwadorem. Inni, jak moi przyjaciele schwytani w Meksyku, skierowali się na północ. Po prostu nie widzą przyszłości w swojej ojczyźnie.  


Dlatego polityka narkotykowa jest również polityką klimatyczną.

Globalny reżim prohibicji narkotykowej ma dwie podstawowe rzeczy. Po pierwsze, gwarantuje, że wszyscy, którzy produkują, rozprowadzają lub po prostu biorą narkotyki, są postrzegani jako przestępcy. Po drugie, utrzymuje ceny i zyski na wysokim poziomie, co służy masowemu wzbogaceniu się pośredników zajmujących się handlem narkotykami – bez względu na to, czy są to „narkomanki”, „kartele”, „międzynarodowe organizacje przestępcze”, „mafia” czy cokolwiek innego. A ci bogaci przestępcy zawsze będą używać swojej siły narkotycznej, aby chronić tę rentowność. Oznacza to skorumpowanie jak największej liczby polityków, sędziów, burmistrzów, policji oraz władz portowych i granicznych; oznacza kontrolowanie jak największej liczby szlaków handlowych i transportowych; a to oznacza inwestowanie ich zysków w tak wiele form długoterminowych inwestycji spekulacyjnych, jak to tylko możliwe, w tym w wysoce dochodowe ziemia i agrobiznes. Oznacza to również obronę tych inwestycji przed wszelkimi „zagrożeniami” — w tym przed wszelkimi kierowanymi przez państwo inicjatywami rządowymi mającymi na celu przywrócenie i ochronę obszarów leśnych.

Tak długo, jak kokaina i inne narkotyki będą produkowane w jednej części świata i kupowane w innej, w krajach tranzytowych, takich jak Honduras, zawsze znajdą się pośrednicy, którzy zdobędą ogromne bogactwa dzięki ich przemieszczaniu. I tak długo, jak narkotyki przepływają przez Honduras, prezydent Castro – przewodzący jednemu z najbiedniejszych krajów na półkuli, zmagającemu się z miażdżenie długu zewnętrznego— prawdopodobnie pozostanie ograniczona w swoich zdolnościach do radzenia sobie z mocą narkotyków. Może aspirować do priorytetowego traktowania łagodzenia zmiany klimatu i powinna być za to celebrowana; ale zdolność jej administracji do tego działać na tym zobowiązaniu pozostaną głęboko upośledzone, podczas gdy istnieje tak silny podmiot dysponujący znacznymi zasobami, wspomagany przez międzynarodowy system prohibicji narkotykowej.

Dzieje się tak nie tylko w Ameryce Środkowej czy Ameryce Łacińskiej. Ta sama dynamika się powtarza na całym świecie, wszędzie tam, gdzie narkotyki są uprawiane i przenoszone kresy, a także w krajach, które już borykają się z problemami związanymi z rządami, z opiumowych krajobrazów południowo-zachodniej części kraju MyanmarThe kokainowe centra Gwinei Bissau, do miejsc przemytu wielu towarów w wschodnia Panama. Wszystkie są miejscami, w których tryby narko-władzy dominują obecnie w zarządzaniu krajobrazami. A przecież to właśnie one są krajobrazami o największym potencjale planetarna sekwestracja węgla, a tym samym tam, gdzie skuteczne i przejrzyste gospodarowanie gruntami jest najbardziej potrzebne.  

Rzeczywiście, najnowszy raport IPCC wzywa do „przyspieszonych działań” w celu „ochrony i wzmocnienia przyrody” oraz „odbudowy zdegradowanych ekosystemów”. W raporcie podkreślono, że wdrożenie opcji adaptacyjnych i łagodzących „zależy od zdolności i skuteczności procesów zarządzania i podejmowania decyzji”. Innymi słowy, skuteczne działania na rzecz klimatu wymagają kontekstów rządzenia, w których funkcjonują rządy prawa, w których państwa mają legitymację i władzę, a podmioty przestępcze – których głównym źródłem dochodów są narkotyki – nie decydują ostatecznie o losie ziemi, zasobów i różnorodność biologiczna.

Dopóki globalna polityka antynarkotykowa będzie zdominowana przez prohibicję narkotykową, potężni przestępcy na każdą skalę – od wiejskich wiosek po najwyższe hale władzy – będą podważać rozsądne i zrównoważone zarządzanie ziemią i zasobami, które są tak istotne dla naszą planetarną przyszłość.

Kendra McSweeney jest profesorem na Wydziale Geografii Uniwersytetu Stanowego Ohio. Interesuje się przede wszystkim interakcjami człowiek-środowisko, ze szczególnym uwzględnieniem zagadnień ekologii kulturowej i politycznej. Jest autorką  „Wpływ polityki narkotykowej na środowisko” a także pisał o przecięciu handlu narkotykami, w szczególności o łańcuchu dostaw kokainy; jej praca można przeczytać tutaj

Poprzedni post
Администрация Байдена дала „зеленый свет” снижению вреда в США
Następny post
Rosyjski dyrektor ds. redukcji szkód potępia wymagania „kolaboracji” jako warunek globalnego finansowania

Related content